po powrocie z pracy (jak ja nie cierpie komunikacji miejskiej...) wsiadłem... przekręciłem kluczyk... wyr wyr wyr... i odpalił, i nie zgasł. Przejechałem rundkę po okolicy, żeby się zagrzał porządnie, potem kick on vtec i na noc do garażu. Jutro kupię flaszkę denaturatu i wleję do baku, bo coś czuję, że to paliwko przymarzło gdzieś w przewodach albo w okolicach filtra i przez mały prześwit pompa nie dawała rady wytworzyć normalnego ciśnienia. Ale to moja teoria, a ja mechanikiem nie jestem