0
Na początek chciałbym przeprosić jeśli napisałem temat w złym dziale. Jak coś to proszę o przeniesienie do odpowiedniego.
Mój problem - jak tytuł wskazuje - dotyczy klimatyzacji. Po nabiciu i odgrzybianiu chodziła jakiś tydzień. Potem były zimniejsze dni więc nie używałem. Dopiero pod koniec maja okazało się, że klimatyzacja nie chłodzi. Postanowiłem pojechać do serwisu klimatyzacji żeby sprawdzili. Miły pan za darmo zrobił szybki przegląd i stwierdził, że najprawdopodobniej cały gaz (czynnik) wycieka przez kolanko rurki niskiego ciśnienia - na gumowej osłonce tej rurki był widoczny ślad mokrego "czegoś". Powiedzieli mi, że tak +/- minimum 300 zł trzeba liczyć. Bo muszą auto rozebrać, żeby dostać się do całej instalacji, a potem zdiagnozować problem, naprawić go i całość złożyć do kupy. Niestety pewne sprawy nie pozwalają mi zostawić auto na 1 czy 2 dni u mechanika więc dałem sobie spokój i jeździłem do tej pory bez klimy. Jednak po ostatnich upałach postanowiłem coś z tym zrobić.
I stąd kilka pytań:
1. Czy po zdemontowaniu bebechów klimy mogę dalej jeździć samochodem jeśli fabrycznie klimatyzacja jest montowana w aucie? Jakieś chłodzenia czy nawiewy nie są jakoś łączone z instalacją klimatyzacji? Jeśli już zabrałbym się za działanie przy niej to pewnie zejdzie mi trochę dłużej niż jeden dzień, a samochód potrzebuję praktycznie cały czas. Ratują mnie jedynie weekendy żeby móc coś przy niej zrobić.
2. Czy jako totalny laik w temacie klimatyzacji jestem w ogóle samemu dojść gdzie jest wyciek i co kwalifikuje się do wymiany / naprawy?
3. I wreszcie. Czy warto bawić się w naprawianie klimatyzacji czy lepiej kupić używaną, ale w pełni sprawną? Patrząc na ceny używanych jest to jakieś wyjście bo jak za "najmniejszy" problem krzyczą sobie 300 zł, a używana kosztuje 400 lub 500 zł?