0
Jak w temacie, jako, że temat na czasie, według mnie dosyć poważny, choć 'nasi' raczej jej 26 stycznia nie podpiszą, to jednak aż się prosi o dyskusję. W mojej opinii za dużo straszenia, bo wszystko o czym wspomina 'internet' to duża nadinterpretacja samego traktatu. Jest on tak samo niejednoznaczny jak każda inna ustawa w naszym kraju i dostawcy mając zaplecze prawnicze mogą podważyć każdy jeden zapis, żeby nie musieć bawić się w 'cenzurę' i 'kontrolę'.
Z drugiej jednak strony znając nadgorliwość polskiej administracji możliwe jest powstanie nowych komórek do egzekwowania zapisów w/w traktatu. Czy faktycznie ACTA to pierwszy krok do zapanowania nad internetem i internautami? A może 'pies co dużo szczeka a nie gryzie'?
Najbardziej irytują komentarze Hołdysa i całej śmietanki ZAIKS, bo nie dość, że podatków nie płacą, za koncerty zdzierają, za płyty zdzierają to płaczą, że nie mają emerytur a piraci kradną ich twórczość...
Anyway chętnie poczytam/posłucham opinii innych użytkowników