PDA

Zobacz pełną wersję : Auto uszkodzone przy transporcie przez lawete.



Dajs
27-11-2012, 19:44
Siema!

Sprawa ma się następująco, parę dni temu zjeżdżając z krawężnika pod domem ukręcił mi się zapieczony sworzeń dolnego wahacza z przodu. Zadzwoniłem po mechanika, wycenił naprawę na 80zł + części. Jednak nie podjął się wciągania auta na swoją lawetę, gdyż nie była do tego przystosowana, bał się że wypadnie półośka, i że może rozwalić błotnik, o czym mnie poinformował i odpuściłem temat.

Zacząłem szukać innego laweciarza który podjąłby się tego zadania, dziś przyjechał laweciarz z polecenia znajomego, stwierdził że może to potrwać, że będzie to robił powolutku i będzie git.
Kazał mi wsiąść do fury i skręcać kołami, a sam wciągał tyłem auto na lawetę, po czasie spytał się czy, auto ma napęd (zaraz po szkodzie miało), jednak półośka wypadała przy wciąganiu(i go stracił), w***y stwierdziłem że jak auto już jest na lawecie to nie mam już nic do stracenia, najwyżej będę się z kolesiem dochodził. BŁĄD! :krzeslemgo:

Przy ściąganiu auta pod serwisem chłop sobie nie umiał poradzić i tak opuszczał furę że koło wbiło się w błotnik.
Suma sumarum, błotnik do malowania, półośka wyleciała (mam nadzieje że się nie skrzywiła), olej ze skrzyni wyciekł, wypadł uszczelniacz, mam nadzieje że wahacz i mcperson są całe. Chodź obawiam się że mechanik będzie ściemniał z uszkodzeniami, bo może zwalić winę na laweciarza.

Próbowałem się dogadać z laweciarzem, odmówił - twierdzi że takie rzeczy się zdarzają i nie mógł tego przewidzieć. Jednak o nie czuje się winny za całą sytuacje, żeby płacić za czyjeś błędy, zamówiłem usługę, koleś się podjął, pomijając już czas trwania wszystkiego, s******ł to i wygenerowało to masę dodatkowych kosztów.

Mam świadka który widział auto około 12ej że nie miało uszkodzeń, fotkę auta na lawecie gdzie widać jego i moją rejestracje, rzeczony świadek z rana przyjechał potem na miejsce rozładunku, laweciarz nie wystawił mi paragonu, ani faktury vat (co widział świadek, ale mu zapłaciłem żeby mi nie wybił szyb w nocy, gdyż auto stoi pod serwisem na ulicy), mało tego odmówił odpowiedzialności za uszkodzenie w transporcie.
Dane, adres i numer typa od lawety mam jak coś.

Miał ktoś kiedyś taką sytuacje. Co zrobić!?

Pozdrawiam
Dajs

Margo
27-11-2012, 20:27
zgłaszamy sprawę z OC laweciarza

btw. słownictwo aż razi

Dajs
27-11-2012, 20:34
Proponowałem to gościowi i odmówił, mówiąc że takie sytuacje się zdarzają i że go chcę naciągnąć.
Przepraszam, poprawiłem tekst, trochę mnie emocje poniosły.

Dzwoniłem nawet po niebieskich, ale Pan dyżurny stwierdził że to nie była kolizja drogowa i mogę się z nim dochodzić jedynie na drodze cywilnej.

Macioł
27-11-2012, 20:38
Ewidentnie chce się wymigać, nie bądź miętki nie daj się

Zewus
27-11-2012, 20:40
Chodź obawiam się że mechanik będzie ściemniał z uszkodzeniami, bo może zwalić winę na laweciarza.

zmień mechanika to po 1
a po 2 laweciarz ma OC, to ze nie dostałeś potwierdzenia usługi (faktury, rachunku) może być problemem ale jak masz foto to może coś jeszcze ugrasz.

Dajs
27-11-2012, 20:45
Dowiedziałem się na innym forum że z tego tytułu( na co mam świadka na to że mu płaciłem i nie wystawił mi żadnego rachunku) mogę złożyć donos do urzędu skarbowego, gdzie przetrzepią życie typa i będzie musiał udokumentować dochód, a przed urzędem sam będzie musiał udowodnić niewinność, a nie jak ja w sądzie, gdzie ja będę musiał udowadniać jego winę. I wtedy na dobitkę sprawa sądowa na drodze cywilnej.

Szymon
27-11-2012, 20:52
jak nie masz kwitu na usługę to jest słowo przeciwko słowu. Niby jest świadek, ale on też może znaleźć świadka. A jeśli przed zapakowaniem auta na lawetę mówił że może się coś spierdzielić no to odbębnił swoje bo poinformował Cię o możliwych konsekwencjach. Jakbyś miał dowód zapłaty to można podbijać do ubezpieczyciela, tak bez niczego może być ciężko, pozostaje sąd. Czy warto się sądzić? Nie.

Spróbuj dogadać się z nim na spokojnie. Możesz postraszyć go Skarbówką w ostateczności. a nóż gość zmięknie.

Dajs
27-11-2012, 20:57
Tzn. ten typ mnie nie informował, on mówił że spokojnie się to zrobi tylko może to potrwać, wcześniej inny gość lawetą przyjechał i nie podjął się tego.

Szymon
27-11-2012, 21:30
generalnie kiepska sytuacja i nauczka na przyszłość. Jesli się z gościem nie dogadasz to raczej niestety nie zdziałasz zbyt wiele...

sebawo
27-11-2012, 21:57
no chwila, co znaczy nic nie zdziała? Usługa została wykonana, ale z rażącymi błędami, co z tego, że został poinformowany? To nie zmienia faktu, że koleś, będąc świadom możliwych konsekwencji, nie powinien się podejmować...
Podbijasz do typa, pytasz, czy Ci wystawi rachunek/fakture, bo się już dogadałeś, odpuszczasz i w ogóle, załatwisz ze swojego ubezpieczenia, tylko potrzebujesz fakture, żeby Ci zwrócili z nawiązką, zgrywasz spoko typa, tylko MUSISZ wyciągnąć dowód wykonania usługi. Z tym, to już leciutko podbijasz na komisariat, pokazujesz foty i składasz zeznanie. Jeśli nie będą chcieli się tego podjąć, to już faktycznie potrzebna pomoc prawnika, ew. wiedza gdzie i co zgłosić.
Ja bym tak zrobił...

Zychu
27-11-2012, 23:44
Stary takie rzeczy to sie na chodniku naprawia

SiwoL
28-11-2012, 01:33
Troche lipa. Staraj się jeszcze jakoś po dobroci z nim załatwić a jak nie to dowiedz się w funduszu gwarancyjnym po numerach gdzie gościu ubezpieczony i zgłaszaj sprawe.

Tak btw kope lat Dajsu jaki ten świat mały;))

wojo
28-11-2012, 07:35
No to lipa sie stala ale wiem ze swojego doswiadczenia ze laweciaze czesto sie z tego wykrecaja ale zawsze mozna probowac